Jutro o tej porze będę w drodze do Pyrzowic. A ok 21 będę na miejscu.
I doświadczę tego wszystkiego o czym czytałam z wypiekami na twarzy... hości, dzieci, wolny czas, poznawanie nowych ludzi, inny język, kultura, inna rzeczywistość...
Boję się wszystkiego...Począwszy od samolotu po opiekę nad dziećmi...
Ale staram się nie myśleć o tym, choć trudno..Tu się pakuję ( wzięlam nawet zimową kurtkę!),tu sprzątam swój pokój i jeszcze czytam książkę. Emocje najbliższych nie dają spokoju. Bo co jeśli nikt mnie nie odbierze? Akurat tym najmniej się martwię:)
W miarę możliwości będę opisywać co u mnie. Jak toczy się przygoda na irlandzkiej ziemi.
Mam nadzieję, że to będzie fajny czas :)
Dozobaczenia!
Popatrz na to z tej strony: ja na przykład marzę od dawnych lat, żeby odwiedzić Irlandię, napewno wszystko będzie w porządku jak już się dostosujesz! :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia i ODWAGI KOBIETO! :))
zmieniłam adres bloga, może to dlatego:)
OdpowiedzUsuń