Dziś nie o Wiedniu :) Powoli zaczyna się robić nudno, bo zachwalam ten Wiedeń i zachwalam a u Nas przecież nie gorzej( szczególnie patrząc za perspektywy rozkopanego miasta).
Ja dzisiaj zostałam "zaproszona" przez babcię do ogródka na malinki...Nie wiedziała kobita co mówi :)
Spędziłam pół godzinki zbierając je do miseczki, tudzież do buzi.
Wdychając świeże powietrze, wcinając malinki, patrząc na przyrodę poczułam się jak za dawnych czasów, gdy największym problemem było czy mieć kucyk czy warkoczyk ;)
Warto czasem zwolnić, wyjść na powietrze do Natury. Powdychać powietrze dzieciństwa, spokoju, beztroski.
Ja czuję się lepiej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz