środa, 19 września 2012

Ballycotton

Ciągle myślami jestem w Irlandii. Gdy wracam z wakacji, z jakiegoś zupełnie innego miejsca od tego w którym mieszkam,  mam takie uczucie, że mnie TAM wcale nie było, że to tylko moja wyobraźnia.
Dowodami, które łamią tą tezę są zdjęcia, nowi znajomi oraz kilku przyjaciół.

Ballycotton był kompletnie niezaplanowany. Brak miejsca w autobusie zmierzającego do innego miejsca spowodował, że trzeba było zmienić trasę. Moja towarzyszka zaraz stanęła przy mapie i pokazując mi palcem mówi : 'Tu jest pięknie! Jedziemy'. Jako, że uwielbiam szybkie,  spontaniczne decyzje, zgodziłam się.
I znowu cały dzień czułam się jakbym pomyliła kraje. Słońce rozpieszczało, a widoki i uczucia zapamiętam na długo. W takich momentach chce mi się płakać ze szczęścia. Cóż chyba jestem zbyt emocjonalna :)
W Ballycotton  okazało się być nieco chłodniejszą odmianą raju :)

















Zachwycałam się niebem i słońcem rzecz jasna! :)
Nawet dziś patrząc na to zdjęcie nie mogę uwierzyć, że to Irlandia.
Zaciekawiły mnie krowy pasące się nad brzegiem oceanu. Przyznać trzeba niecodzienny widok ;)
Mam nadzieję, że mając taki widok krowy są choć trochę szczęśliwe.




Ścieżka wiodąca wzdłuż wybrzeża. Dzięki niej, a właściwie pracy zapewne kilkunastu osób mogłam doświadczyć tego piękna.

Zeszłyśmy na dół by odpocząć.

Bardzo ciekawiły mnie wyrzutki z oceanu.
Przypadkiem odkryta plaża z piaskiem :)





Gdy kończyłyśmy naszą wędrówkę słońce schowało się za chmurami :)

4 komentarze:

  1. też mam tak czasem że myślę że wcale nie byłam w tym miejscu, chyba wydaje mi się to nierealne :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też bardzo często zachwycam się niebem ;) A widoki z dzisiejszego posta zapierają dech w piersiach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zobaczyć na żywo to dopiero przeżycie! Życzę Ci tego z całego serca :)

      Usuń