Dla ogólnej wiadomości dziś 11 września (!!!) o 00.50 wylądowałam w Katowicach. O fakcie, że lecę wieczorem w poniedziałek dowiedziałam się w południe. Była to ciężka decyzja, ale nie miałam wyboru..
W niedziele widząc młodego na górze łóżka piętrowego ( gdzie wchodzić mu nie wolno ) chciałam go ściągnąć. No i tak ściągnęłam, że oboje spadliśmy. Z tą różnicą, że on leżał na mnie, a ja upadłam na moją lewą nogę, a dokładniej na kostkę...Ból masakryczny, a później noga tak spuchła, że chciałam do lekarza. A lekarz wiadomo kosztuje,a ubezpieczenia nie posiadam...Pomijając ten fakt byłam niezdolna do pracy..
Więc hostka zaproponowała powrót do Polski. Dzięki znajomościom na lotnisku za bilet kupiony tego samego dnia zapłaciłam 60 Euro a nie 110. Duża różnica prawda?
Wiec siedze teraz w moim ukochanym pokoiku i..czuje sie jak w Polsce. Dosłownie..
Troche przykre, bo wyczuwam tą pesymistyczną mentalność. Straszne.
Ale najważniejsze, że dziś do lekarza, bo mam niewiele ponad miesiąc do wyleczenia ....