Jest mi jakoś ciężko. Nie umiem opisać tego uczucia. Bo nie jest to ani smutek, ani żal, ani żadna rozpacz...Takie dziwne uczucie jakby..pustki? Staram się TO zrozumieć, jakoś pojąć. I nic. Wielkie NIC mi się jawi. Takie uczucie przed Nowym Rokiem...
Eh :(
Więc siedzę niezdolna do zrobienia czegokolwiek i myślę.
Myślę nad całym tym sensem życia. Co jest ważne? Co się liczy? Czego się żałuje najbardziej? Na czym powinniśmy się skupiać.
Rodzina? Wszyscy i tak umrą i pozostanie Ból...?
Kariera? By potem usiąść z kieliszkiem drogiego wina na luksusowym jachcie i powiedzieć " Nie mam nic.."?
Drobne przyjemności które ulatując zostawiają kolejną pustkę?
A Marzenia? Na ile są Nasze? Nie wyimaginowane przez pędzący świat..?
Chociaż czasem myślę, że fajnie by było mieć od dziecka ustalony zawód i nie pytać o sens tego wszystkiego...
Eh :(
Więc siedzę niezdolna do zrobienia czegokolwiek i myślę.
Myślę nad całym tym sensem życia. Co jest ważne? Co się liczy? Czego się żałuje najbardziej? Na czym powinniśmy się skupiać.
Rodzina? Wszyscy i tak umrą i pozostanie Ból...?
Kariera? By potem usiąść z kieliszkiem drogiego wina na luksusowym jachcie i powiedzieć " Nie mam nic.."?
Drobne przyjemności które ulatując zostawiają kolejną pustkę?
A Marzenia? Na ile są Nasze? Nie wyimaginowane przez pędzący świat..?
Chociaż czasem myślę, że fajnie by było mieć od dziecka ustalony zawód i nie pytać o sens tego wszystkiego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz