Jestem przerażona jak szybko czas leci.
Naprawdę.
Ani się obejrzałam już piąty tydzień minął. Co? Niemożliwe...
Nie jestem zmęczona pracą, może przez fakt, że mam jedno dziecko bądź zwyczajnie lubię robić to co robię. Przyjemnie spędzam również czas wolny. Są wyjścia na kawę, gorącą czekoladę, długie spacery, rozmowy polskie jak i angielskie. Jest również nauka inglisza , do którego zamierzam znowu odważnie podejść w maju.
Zmieniając temat podobno Beyonce będzie w Polsce na Orange Warsaw Festival niestety pod koniec maja, zazdroszczę... Będzie tez w Dublinie w czasie gdy prawdopodobnie będę jeszcze w Polsce, jakiż paradoks. Chciałabym poczuć magię jej koncertów...
A w ogóle dopada mnie dziś jakaś melancholia. Za szybko płynącym czasem, i faktem , że gdybym dziś umarła nic po sobie nie zostawiam. Trochę drażniące.
Zamieszczam piosenkę Toli Szlagowskiej, która dziś mi jakoś szczególnie towarzyszy. Widzę Wasze ironiczne uśmieszki. Tola??? Tak ona. Jesteśmy z tego samego rocznika. Choć nie przez ten fakt ją lubię szanuję. Pamiętam jak przeczytałam jej wywiad w jakiejś gazecie kiedy była jeszcze w Blog 27 i miała chyba z 15 lat. I nie był to sweetasny obraz różowej nastolatki. Ona mówiła o śmierci, samobójstwach, przyjaźni i życiu. Imponujące.Stara dusza w młodym ciele. Posłuchajcie. Warto.
"Niezwykła jest ta rzeczywistość
Coraz mniej rozumiem , coraz więcej wiem..."
Już się nie mogę doczekać OWF :D W przyszłym tygodniu bilety kupuję :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę!
UsuńEhhh... sorka nigdy się do niej nie przekonam :P Ale chociaż próbowałam :P
OdpowiedzUsuńJa przez jakiś tydzień czy dwa normalnie odchodziłam od zmysłów ale wystarczyła jedna rozmowa z Pauliną i życie przestało być proste lecz puste i zaczęło być lekko zamotane ale za to piękne, fascynujące, cudowne, tajemnicze, nie takie łatwe czyli takie jakim je widziałam wcześniej :) Znów w słowo "życie" weszła magia <3
Co do tego, że jeśli dziś za szyję złapała by Cię śmierć i chciała byś oddała jej to co dla niej najistotniejsze i po Tobie nie zostało by nic konkretnego... WAL TO!
Liczy się to co jest tu i teraz a nie to co będzie jak nas nie będzie. Po człowieku pozostaje tylko pamięć w bliskich ale pewnego dnia i oni przeminą. A czy na pewno istotne jest to co myślą o nas obcy ludzie i czy w ogóle nas kojarzą. Patrz nawet twoi dalsi potomkowie ( nie wiem jak ich nazwać ale np. twoje prawnuki)jeśli Cię nie poznają to nie będą wiedziały kim jesteś czy kim byłaś. Pomyśl. Dajmy na to : zostawisz po sobie dom, który wybudowałaś za ciężko zarobione pieniądze ale ktoś kto będzie w nim potem mieszkał nie będzie się zastanawiać dzięki komu ma dach nad głową a nawet jeśli komuś przyjdzie taka myśl i wspomną prababcię Madzię to i tak będą o Tobie wiedzieć tyle co i nic. Pewnie tylko to, że dużo podróżowałaś, czyją jesteś matką, babką, ciotką, to jak wyglądasz bądź wyglądałaś... jeśli Cię nie poznają to nic tak na prawdę o Tobie wiedzieć nie będą tylko parę ciekawostek. Wiem to z własnych doświadczeń. Znam moją prababcię, kocham ją niesamowicie, wiem kim jest i kim była za młodu z jej opowiadań. Jeśli by mi o tym ktoś inny opowiadał szybko by się ulotniło, nie miało by wartości. Jednego z moich dziadków nie poznałam. Do działki na której mieszkała moja prababcia nie mamy dojścia, dostał ją jej syn który ją sprzedał obcym ludziom, więc tak jakby nic po niej nie mam materialnego. Po dziadku za to mam działkę na którą czasami jeżdżę. Dziadka znam tylko z opowiadań.... Jak myślisz, po kim coś tak na prawdę mam?:P
Dzięki za obszerną odpowiedź.
UsuńTrochę trudno to "walić" , gdyż mam przeczucie , że każdy na tą ziemię przybył nie nadaremnie i każdy ma coś tutaj do zrobienia. I nie mam na myśli co zostawię wnukom, raczej co dla świata..Trochę to skomplikowane :)
A to też znam to uczucie. Tyle że u mnie przejawia się tym, że mam wrażenie , że całe życie jest bez sensu. Każde wygląda tak samo.. rodzisz się, edukujesz, podejmujesz pracę, hajtasz, rozmnażasz, tłuczesz się z tymi dziećmi przez kolejne pół życia a potem mają cię w dupie i i tak umierasz sam :P
UsuńTo chyba przez wiek... mamy świadomość, że dreptamy po tym świecie już 20 lat i nic z tego nikt nie ma. Ani my ani inni :P
Jeszcze pół biedy jeśli nikogo nie obchodzi co robisz ale schodki się zaczynają, gdy słyszysz, że ubierasz się źle, źle chodzisz, źle siedzisz, generalnie masz złą twarz i straszysz ludzi, źle się wypowiadasz, nie wychodzisz i to jest złe a jak wyjdziesz to też to nie jest niczym dobrym, źle wychowujesz dzieci, dajesz im złe imiona a osoba, którą kochasz nie spełnia wymogów jakie nakreśla rada rodzinna... o zgrozo!
Czasami mam ochotę nie mieć z nikim nic wspólnego :P